Książki

Walking Dead. Upadek Gubernatora – Robert Kirkman, Jay Bonansinga

zywe-trupy-upadek-gubernatora

Przyszło mi opisać kolejną książkę z uniwersum Walking Dead. Upadek Gubernatora podobnie jak poprzednia część, którą recenzowałem, jest utworem czysto rozrywkowym pozbawionym aspiracji o miano dzieła zmieniającego świat.

Świat sam się zmienił, gdy zaczęła się inwazja zombie. Ludzie żyją w obozach próbując przetrwać apokalipsę. Jednym z takich obozów jest Woodbury, do którego dotarła bohaterka poprzedniej części Lilly Caul. Większość starej ekipy nie żyje. W tym chłopak Lilly Jose Lee Hamilton. Poza panną Caul przy życiu pozostał jedynie zapijaczony lekarz – Bob. Jednakże jest w tak zaawansowanym stadium pijaństwa, że nazywanie go żywym jest bardzo umowne.
Warto jednak wspomnieć, iż mimo rozpadu drużyny, sama Lilly tak się wyrobiła, że z powodzeniem zstępuje całą resztę. Bije się, strzela z dwóch giwer na raz niczym Kevin Costner w westernie Silverado, a nawet wydaje rozkazy. W niczym nie przypomina już wystraszonej blondynki z Drogi do Woodbury. Może w pewnej wrażliwości społecznej, nietypowej dla miejsca akcji.

Miasteczko Woodbury jest wzorcowym przykładem osady postapokaliptycznej z samcem alfa(tytułowym Gubernatorem na czele), strażnikami w skórzanych kurtkach, niepokojami wśród ludu, a nawet areną do walk rodem z trzeciej części Mad Maxa, ale wzbogaconej o żywe trupy.

Książka nadal przedstawia pewien schemat, ale mam wrażenie, że jest znacznie lepsza od części poprzedniej. Wciąż nie będzie to traktat filozoficzny, a jedynie pozycja rozrywkowa, jednak odnoszę wrażenie, że znacznie mniej schematyczna. Być może to po prostu schemat, który po prostu bardziej mi odpowiada. Rodzaj thrillera politycznego przeniesiony w realia zombi-apokalipsy.
Warto zwrócić uwagę na kreacje postaci. Większość to nadal manekiny nakreślone według utartych klisz, ale koka z nich tworzy naprawdę pełnokrwiste osobowości prezentujące się znacznie lepiej niż te z Drogi do Woodbury. Ponadto nadal mamy wartką akcję, dużo strzelanin i pogoni opisanych z anatomicznymi szczegółami odnośnie gnijących zwłok. Można się odprężyć w fotelu, przyglądając się zmaganiom bohaterów.

Upadek Gubernatora ma jeszcze jedną przewagę nad poprzednią częścią cyklu: Angażuje szare komórki. Oczywiście nie w takim stopniu, w jakim angażowałby je wytrawny kryminał, ale odkrywanie intryg i pokazywanie prawdziwej twarzy panującego daje naprawdę dużo radości, znacznie więcej niż jazda autem i zabijanie/uciekanie przed zombiakami po drodze. Czasem pojawiają się błędy logiczne jak na przykład bohaterka czytająca napisy na nagrobkach we śnie. Jak wiadomo we śnie nie da się czytać – odpowiedzialne za to rejony mózgu są nieaktywne. Razi to zwłaszcza, że założeniem serii jest realistyczne opisanie prawdopodobnego przebiegu inwazji zombiaków(na ile w takim temacie można sobie pozwolić na realizm).  Na to wszystko jednak można przymknąć oko, ponieważ – jak pisałem wcześniej – jest to lekka pozycja, nie mająca na celu przeciążania umysłu czytelnika.

Podobnie jak wspomnianą część poprzednią polecam Upadek Gubernatora miłośnikom nieumarłych klimatów, zwolennikom niezobowiązującej rozrywki, przede wszystkim fanom uniwersum Walking Dead, a także tym, którzy dużo jeżdżą pociągami. Dzięki tej książce podróż upłynie znacznie szybciej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>